Coraz częściej w gabinecie dietetyka pojawiają się osoby o szerokim spektrum zaburzeń odżywiania. O ile ich diagnostyka najczęściej nie przysparza problemów specjalistom, to już praca terapeutyczna nie jest prosta. Najczęściej do drzwi mojego gabinetu pukają osoby borykające się z bulimią. Wówczas rolą specjalisty jest przywrócenie jedzeniu właściwego miejsca w życiu cierpiącej na tę przypadłość osoby. Jak zrealizować to niełatwe zadanie?
System wadliwych przekonań na temat jedzenia i jego roli w życiu jest zazwyczaj mocno zakorzeniony. Strach przed utyciem jest tak duży, że usprawiedliwia każde podjęte działanie na rzecz utrzymania wagi ciała w ryzach. I mimo iż na poziomie racjonalnym osoba zaburzona ma tego świadomość, jej destrukcyjne działania uruchamiane są pod wpływem emocji.
Dodatkowym utrudnieniem jest zazwyczaj występujące niskie poczucie własnej wartości, które zaburza świadomą analizę bieżących zachowań. Osoba ucieka także przed zaglądaniem w głąb siebie z obawy, że nie zaakceptuje tego, co tam zobaczy. Dopóki jednak nie pozna prawdziwych powodów swojego działania, nie zaakceptuje ich – nie będzie gotowa do prawdziwej pracy nad zmianą.
Między innymi z tego powodu dietetyk, który chce rozpocząć pracę z klientką z bulimią, powinien zatroszczyć się o to, aby w pracy wspierał go psycholog, psychoterapeuta. Psycholog, który równolegle pracować będzie z klientką nad wzmocnieniem poczucia wartości, wyrażaniem emocji, relacją z rodzicami, schematami myślowymi itp. Bulimiczka może jednak nie szukać wsparcia psychologa, przekonana, że jej problem polega tylko na braku kontroli nad jedzeniem, którego nadmiar musi kontrolować (za pomocą wymiotów, przeczyszczania, ćwiczeń itp.). Często jest pewna, że wystarczy jej dobrze ułożony jadłospis, bądź pomoc w ustaleniu, w jaki sposób powinna się odżywiać. Moim zdaniem rolą dietetyka jest w pierwszym rzędzie dokładne rozpoznanie sytuacji, charakteru zaburzeń, ich intensywności, podstawowych przekonań na temat jedzenia, podejmowanych do tej pory działań itd. oraz zaproponowanie włączenia do zespołu terapeutycznego psychologa, psychoterapeuty i równoległa dalsza pomoc dietetyczna i psychoterapeutyczna.
Z mojego doświadczenia wynika, że klientki z niechęcią myślą o głębszej pracy nad problemem, ale w toku rozmowy (a także psychoedukacji) ich postawa staje się bardziej otwarta na tego rodzaju doświadczenie. Dla mnie pomocne w trudnych rozmowach jest używanie metafor, co również można zastosować w gabinecie dietetycznym, rozmawiając o zaburzeniach odżywiania. Pozwalają rozmawiać o problemie klientki, nie dotykając samej osoby (stosując metaforę można poruszyć jej problem, nie rozmawiając o niej). Dzięki temu klientka analizuje przypadek bliźniaczo podobny do swojego własnego, ale z powodu braku bezpośredniego odniesienia do jej osoby nie zamyka się na proponowane treści.
Coraz częściej w gabinecie dietetyka pojawiają się osoby o szerokim spektrum zaburzeń odżywiania. O ile ich diagnostyka najczęściej nie przysparza problemów specjalistom, to już praca terapeutyczna nie jest prosta. Najczęściej do drzwi mojego gabinetu pukają osoby borykające się z bulimią. Wówczas rolą specjalisty jest przywrócenie jedzeniu właściwego miejsca w życiu cierpiącej na tę przypadłość osoby. Jak zrealizować to niełatwe zadanie?
Pełna treść artykułu, wraz z załącznikami do pobrania, dostępna jest dla prenumeratorów czasopisma, po zalogowaniu się.